Język Polski zmorą wielu osób niesłyszących

WhatsApp Image 2018-07-08 at 12.42.39

Jest to oczywista sprawa, że dzieci słyszące uczą się języka ojczystego poprzez naśladownictwo i obserwację najbliższego otoczenia. Wiecie, że dzieci głuche od urodzenia lub, które utraciły słuch we wczesnym dzieciństwie takiej możliwości nie mają?

Ja jestem tym żywym przykładem. Choć język polski był moim pierwszym językiem to jednak nie nabyłam go w sposób naturalny. Moi rodzice nie znają języka migowego – to tak dla informacji. Dla niektórych to może być szok, bowiem u mnie na kursach prawie 98% uczestników była i jest przekonana, że moim pierwszym językiem był PJM i pewnie osoby, które czytają ten wpis też będą w szoku. Ale to już opiszę w osobnym blogu.

Ze słuchu, nawet z aparatu słuchowego nie za wiele mogłam się nauczyć poprawnej polszczyzny. Owszem jako dziecko posługiwałam się pojedynczymi słowami, prostymi zdaniami, rozumiałam proste pytania i  proste polecenia. Potrafiłam naśladować słowa z ruchu ust, ale nigdy nie wymawiałam prawidłowo. Nie potrafiłam poprawnie wymówić moje imię, zamiast „Kasia” to mówiłam „Aka”. Mój ojciec nawet do dzisiaj czasami mówi do mnie „Aka” 😊

Owszem chodziłam do logopedy od 2 roku życia aż do czasu, gdy zbuntowałam się i stwierdziłam, że chodzenie do logopedy jest marnotrawstwem czasu. Miałam wówczas jakieś 12-13 lat. Ale to u logopedy głównie się nauczyłam zapamiętywać poszczególnych liter od a do ź. Nauczyłam się jak się wymawiają dźwięczne czy bezdźwięczne litery, które są nosowe, a które ustne. I tak literę po literce musiałam zapamiętywać każdy ruch języka, wargi danej literki, tak długo aż się zautomatyzowało. Ale nie uczono mnie tam języka polskiego, więc to już inna bajka.

W każdym bądź razie to głównie czytanie ma największy wpływ na rozwój języka polskiego, a tym bardziej u dziecka niesłyszącego czy słabosłyszącego. Dodam w nawiasie, że daleko mi do bycia molem książkowym.

Czytać się nauczyłam przed pójściem do przedszkola mając 5 lat. Pamiętam bardzo dobrze zajęcia w przedszkolu w zerówce, kiedy to przerabialiśmy czytankę. Niektóre dzieci nie czytały od razu całe słowo, tylko wpierw głośno literowały, potem pełne słowo itd. Byłam bardzo zdziwiona, czemu tak inaczej czytam, ale nauczycielka zapewniała, że bardzo dobrze czytam. Gdy już byłam starsza uwielbiałam czytać przede wszystkim disneyowskie bajki z kolorowymi obrazkami, które pobudzały moją wyobraźnię. A najbardziej ze wszystkich książek lubiłam Małą syrenkę, rudowłosą bohaterkę Arielkę. Potrafiłam tę książkę czytać n-ty raz i nigdy mi się nie nudziła. Jako nastolatka sięgałam po trudniejsze książki, ale miałam ogromny problem ze zrozumieniem treści. Na szczęście miałam na to sposób – o ile to było możliwe oglądałam filmy, które były realizowane na podstawie książek. Dzięki temu miałam w wyobraźni sytuację bohatera czy bohaterki, choć miałam świadomość, że scenariusz filmu nie zawsze adekwatnie odzwierciedlał opisaną fabułę danej książki. Teraz to już tak nie robię – jeszcze niedawno wpierw przeczytałam 3 tomy 50 twarzy Grey’a (przyznam, że już w 2 tomie nie mogłam tego przetrawić i czytanie szło opornie), potem poszłam do kina. Jednak już się nudziłam tam jak mops, bo już wiedziałam, co dalej będzie się działo w filmie. Ale tak czy siak moim zdaniem metoda obejrzenia filmu na podstawie książek jest dobra dla osób, które mają problemy ze zrozumieniem złożonych zdań języka polskiego. O niezrozumiałe słowa pytałam najczęściej rodziców. Jak już byłam starsza to korzystałam sama ze słownika i sprawdzałam znaczenie słów, teraz nadal tak robię, ale już u Wujka Google.

Kolejną techniką wspomagającą rozwój języka polskiego było pisanie. W wieku 11-13 lat pisałam pamiętniki. Relacjonowałam codzienne czynności, zapisywałam przebieg zdarzeń minionego dnia. Jak już kończyłam pisać to moja mama zawsze poprawiała błędy gramatyczne. W 7 czy 8 klasie moje treści już były bardziej złożone pod względem słownictwa, plastyczności w budowaniu zdań i szczegółów własnych przeżyć emocjonalnych. Oprócz pamiętników uwielbiałam pisać listy, wtedy jeszcze nie słyszałam o e-mailu czy sms’ie. Pisałam listy do koleżanek, które mieszkały daleko. Bardzo lubiłam otrzymywać listy i pisać.

Ostatnim sposobem na rozwijanie języka ojczystego było nauczanie drugiego i trzeciego języka. W moim przypadku był to język angielski (zaczęłam w wieku 14 lat) jak i język migowy (zaczęłam w wieku 17 lat). Niektórzy twierdzili, że nauczanie drugiego czy trzeciego języka mogło kolidować z nauczaniem języka ojczystego. To mit! W moim przypadku tak się nie stało, wręcz przeciwnie. Dzięki temu bardzo szybko poszerzyłam zasób słownictwa i szybko doskonaliłam jakże arcytrudną gramatykę języka polskiego. Mogę twierdzić, że teraz jestem osobą bilingwalną, czyli używam płynnie dwóch języków (j.polski i język migowy), angielskiego używam sporadycznie, najczęściej gdy jestem za granicą.

Jednak nawet mając 15 lat miałam ogromne trudności z poprawnym pisaniem złożonych zdań, i jednocześnie miałam problemy ze zrozumieniem skomplikowanych treści. Wszystko wina edukacji szkolnej, nie uczyli nas w szkole podstawowej samodzielnego pisania i zrozumienia tekstu. Przez długi czas, nawet gdy miałam ponad 20 lat bardzo się krępowałam, gdy byłam zmuszona napisać jakieś pismo oficjalne w miejscu publicznym, np. w urzędzie, na uczelni. Dlatego teraz jestem w stanie zrozumieć w 100% osób niesłyszących, które wstydzą się pisać, bo sama autentycznie byłam w takiej sytuacji. Zanim cokolwiek miałam napisać musiałam 10 razy się zastanowić, czy tak się pisze poprawnie, jak to się odmienia, jaka ma być konstrukcja zdania itd. Męczące to było.

Po studiach szło już gładko.

Oczywiście wciąż popełniam błędy fleksyjne czy stylistyczne, ale już coraz mniej i za to teraz w pisaniu jestem pewniejsza siebie niż kilkanaście lat temu.

Niektórzy Głusi mi mówią, że mam łatwiej w życiu niż oni, bo znam język polski. Owszem teraz jest mi łatwiej, ale żeby było tak jak jest teraz to musiałam na to bardzo ciężko zapracować i to podwójnie.

PJM jest potrzebny, ale język polski jest również potrzebny, ponieważ jest to język większości. Język polski choć bardzo trudny jest tak samo piękny jak PJM, więc warto go znać.

Znajomość języków jest bramą do wiedzy

Roger Bacon

Dodaj komentarz